Doświadczenia nie zastąpi czujnik
– Układy pompowe zostaną bardziej oczujnikowane, dostarczając użytkownikom większych ilości danych, ale doświadczenia zawodowego nie zastąpi żadna nowoczesna technologia. Jeśli ktoś pracuje z pompami przez lata, „na słuch to bierze”, potrafiąc wykryć usterki, które dopiero zaczynają dawać o sobie znać – o diagnostyce, błędach w projektowaniu, rozwoju pomp oraz o początkach i przyszłości Flow Control mówi Tomasz Gruszka, prezes firmy.
Przemysław Płonka: Pamięta pan jakieś szczególnie wymagające zlecenie?
Tomasz Gruszka: Podczas czteroletniej współpracy z jedną z spółek Skarbu Państwa w zakresie wykonywania prac serwisowych spotkaliśmy się z sytuacją, gdy wykorzystywany przez nią agregat pompowy na jednym z węzłów technologicznych instalacji – zaraz po zakończeniu okresu gwarancyjnego – przestał prawidłowo działać. Pojawiły się problemy w postaci ciągłych usterek na tych agregatach pompowych. Okazało się, że w ramach umowy musieliśmy zmierzyć się nie tylko z pracami serwisowymi, ale również zdiagnozować oraz usunąć nieprawidłowości, które – jak się później okazało – występowały również na innych obiektach tej samej instalacji technologicznej tejże spółki. W wyniku rozmów z klientem ustalono, że prawdopodobnie już na etapie projektowym zostały popełnione poważne błędy – zastosowano niewłaściwe urządzenia, czego pochodną były usterki polegające na zrywaniu się wałów w pompach.
Jak rozwiązaliście problem?
Finalnie, po kilku próbach wymiany podzespołów w pompie, w tym również dokonaniu zmian materiałowych, zdecydowano się na dobór agregatów od początku. Wybór padł na jednostki jednego z polskich producentów, który przygotował agregat pod parametry wejściowe (projektowe) instalacji. Po montażu pierwszej z nich okazało się, że po dwóch dniach problem się powtórzył – zasugerowaliśmy wówczas producentowi, by zmodyfikować budowę wału, tak by mógł przenosić większe obciążenia. Jak się okazało, sugestia była słuszna – pompy od czasu modyfikacji pracują bezawaryjnie.
Często spotykacie się z błędami w projektowaniu czy eksploatacji pomp u waszych klientów?
Nierzadko. Wiele problemów wynika z tego, że projektanci najczęściej nie są „ruchowcami”. Jeśli błędy zostaną popełnione już na etapie koncepcyjnym, to na początku użytkownik nie jest w stanie ich wykryć. Dopiero gdy instalacja zaczyna funkcjonować okazuje się, że występują problemy z kawitacją, drganiami czy naprężeniami. I tutaj potrzebni jesteśmy my – by eliminować wspomniane pomyłki, oczywiście we współpracy z zamawiającym. Niekiedy jest to szukanie na zasadzie prób i błędów, ale w końcu zawsze znajdujemy właściwe rozwiązanie.
Zacznijmy od początków waszej firmy. Dlaczego zdecydował się pan na działalność „w pompach”?
W 2008 roku odszedłem z firmy, w której miałem udziały, i postanowiłem ze wspólniczką otworzyć własny biznes. Przez 5 lat byliśmy przede wszystkim dystrybutorem pomp zatapialnych marki Flygt dla górnictwa – z tej branży się wywodzę, znam jej charakterystykę i potrzeby klientów. Zajmowaliśmy się też remontami pomp, ponieważ warunki lokalowe nie pozwalały wówczas na szerszą działalność. Z tego też powodu zdecydowaliśmy się na zakup siedziby, w której aktualnie się znajdujemy.
Był to rok 2013?
Dokładnie. Wyremontowaliśmy budynek, zatrudniliśmy dodatkowych pracowników. Ze względu na sporą konkurencję w handlu pompami postanowiliśmy ukierunkowywać się na ich serwis. W tamtym czasie skupialiśmy się wyłącznie na wspomnianym górnictwie, jednocześnie inwestując w infrastrukturę firmy. Zaczęliśmy przebudowę budynku gospodarczego, wydzieliliśmy w nim część biurową, socjalną i warsztatową, zakupiliśmy środki transportu, wyposażenie i po dwóch latach, w 2015 roku, mogliśmy pochwalić się pierwszą halą, na której wykonywaliśmy usługi serwisowe na większą skalę.
W 2019 zapadła decyzja o budowie kolejnej hali, a wcześniej postanowiliśmy rozszerzyć zakres usług i wejść mocniej na rynek przemysłowy, między innymi w branżę energetyczną czy chemiczną.
Czyli już wtedy myśleliście o rozszerzeniu asortymentu?
Tak, na wszystkie rodzaje pomp, do różnych mediów i gałęzi przemysłu. Zatrudniliśmy osobę z branży energetycznej, która pomogła w zrozumieniu tego rynku i potrzeb klienta. A wracając do inwestycji w drugą halę – zbiegło się to niestety z nadejściem pandemii. Większość firm miała zastój i przez pół roku mieliśmy ograniczone możliwości działania. Na szczęście, po kilku miesiącach ponownie zaczęły spływać zlecenia serwisowe i mogliśmy wykonywać prace na obiektach naszych klientów.
Zatem w 2019 roku otrzymaliśmy pozwolenie na budowę nowej hali, a w lutym 2020 rozpoczęliśmy stawianie fundamentów. Właściwie był to ostatni dzwonek na realizowanie tej inwestycji, ponieważ później zaczęło się istne szaleństwo cenowe jeśli chodzi o branżę budowlaną i obawiam się, że pół roku później naszych planów moglibyśmy już nie zrealizować. W kwietniu 2020 hala już stała w stanie surowym, zaczęło się jej wykańczanie i wyposażanie. Równocześnie cały czas prowadziliśmy dywersyfikację rynku, żeby pozyskać nowych klientów i poszerzyć usługi o remonty większych gabarytowo urządzeń. W tej chwili mamy już takie możliwości, ponieważ hala wyposażona jest w suwnicę, płytę montażową, piaskarkę czy wózek widłowy, pozwalające na obsługę ciężarów nawet do 5 ton.
Komentarze